Czy centrum Wrocławia jest przyjazne dla rowerów?

Miejscem w którym można znaleźć odpowiedź na to, jak miasto traktuje rowerzystów jest jego centrum. To w nim koncentruje się i odzwierciedla podejście władz do ruchu rowerowego oraz innych form transportu. Tam bowiem dochodzi do prawdziwego testu przyjazności, gdy trzeba decydować o przeznaczeniu prestiżowej i ograniczonej przestrzeni na ulicach.

Do niedawna centrum miasta było praktycznie pozbawione możliwości bezpiecznego dojazdu na rowerze z jakiejkolwiek strony. Wszystkie trasy rowerowe prowadzące do centrum urywały się bliżej lub dalej przed nim. Co gorsza, podczas realizowanych przez miasto inwestycji drogowych nie powstawała infrastruktura rowerowa. Negatywnym przykładem jest tutaj chociażby przebudowa ulic Bożego Ciała i Widok z lat 2005-2006. Wbrew protestom rowerzystów i zapisom obowiązującej już Koncepcji nie stworzono wtedy trasy rowerowej, przez co jazda tymi ulicami do dziś jest problematyczna, a stanowią one przedłużenie drogi dla rowerów przy ulicy Powstańców Śląskich, na której występuje największy ruch w mieście. Historia ta pokazuje, że poza samymi dokumentami strategicznymi istotne jest również to, w jaki sposób są one realizowane. Prowadzone przez miasto działania i inwestycje powinny być odzwierciedleniem zapisów Polityki Rowerowej, Polityki Mobilności i Studium Wrocławia.

Podczas przebudowy ulicy Bożego Ciała nie powstała infrastruktura rowerowa,
przez co do dziś utrudniony jest wjazd do centrum miasta od strony południowej.

Dużym problemem dla rowerzystów była i wciąż jest ulica Kazimierza Wielkiego. Przecinająca Stare Miasto na dwie części Trasa W-Z przez długi czas była zupełnie pozbawiona udogodnień dla rowerów. Wjazd na wydzielone pasy do lewoskrętu i jazda tuż obok samochodów pędzących 70 km/h stanowiły prawdziwą przygodę z dreszczykiem. W ostatnich latach sytuacja zmieniła się na lepsze. Najpierw powstał krótki odcinek pasa rowerowego, a następnie dzięki zgłoszonemu w 2014 roku przez środowisko rowerzystów projektowi do budżetu obywatelskiego powstały pasy rowerowe na większości ulicy Kazimierza Wielkiego, a także na ulicach Ruskiej, Kołłątaja i Skargi.

Wciąż jednak pozostaje wiele do zrobienia, zanim będzie można stwierdzić, że Wrocław i jego centrum są w pełni przyjazne dla rowerzystów. Obecne rozwiązanie na trasie W-Z należy traktować jako przejściowe, ponieważ nie jest bezpieczne i komfortowe w przeciwieństwie do wydzielonych dróg dla rowerów i jako takie nie zachęca do przesiadki na rower. Należy również zauważyć, że na fragmencie ulicy Kazimierza Wielkiego nie wyznaczono nawet pasa rowerowego i rowerzyści muszą się zadowolić „sierżantami”. Oczywiście w tym samym miejscu nieco ponad 100 metrów od Rynku wciąż istnieją 3 pasy ruchu dla samochodów! To często występujący przy inwestycjach rowerowych kompromis, przez który rowerzyści nie zyskują tyle, ile by mogli, bo ważniejsza jest przepustowość ruchu samochodowego. Z tego samego powodu w obszarze centrum Wrocławia wciąż występują poważne luki w systemie tras rowerowych, które uniemożliwiają bezpieczną i wygodną jazdę. Infrastruktura rowerowa urywa się chociażby na ulicach Sądowej, Świdnickiej czy św. Mikołaja. Nieprzyjazny dla rowerzystów pozostaje też plac Jana Pawła II.

Na obszarze centrum parkuje prawie dwa razy więcej samochodów niż jest miejsc parkingowych. Jak to możliwe? Połowa z nich parkuje w sposób niedozwolony. Centrum Wrocławia przypomina jeden wielki parking, gdzie piesi muszą przeciskać się pod ścianami budynków, albo schodzić na jezdnię, bo chodnikiem zastawionym autami nie da się zwyczajnie przejść. Na zachodzie już dawno zniechęcono kierowców do przyjazdów do centrum, rozwijając inne formy transportu lub wprowadzając rygorystyczne przepisy. U nas wobec masowego łamania przepisów służby są po prostu bezradne.

Nielegalnie zaparkowane samochody są częstym widokiem na ulicach Starego Miasta.

Wjazd rowerem na wrocławski Rynek długo był zakazany, a potem dozwolony tylko przez 4 godziny na dobę. Trudno było znaleźć drugie takie miejsce w Europie. Skąd ten pomysł? Na początku oficjalnie twierdzono, że to forma walki z dilerami narkotykowymi. Potem że to przez niebezpiecznych cyklistów. Tylko że jeśli tacy rzeczywiście się pojawiali, to straż miejska i tak nie była w stanie ich zatrzymać. Ofiarą sporadycznych łapanek byli więc ci, którzy jechali ostrożnie i grzecznie zatrzymywali się na wezwanie. Na Rynku ustawiono nawet stojaki pod Ratuszem oraz zorganizowano stację rowerów miejskich. Jak zgodnie z przepisami mieli do nich dojechać cykliści? Propozycje całkowitego zniesienia zakazu i dopuszczenia rowerów poruszających się w tempie pieszego były odrzucane i dopiero wiosną 2020 roku miasto zdecydowało się otworzyć Rynek mówiąc jednak, że to zmiana tylko na czas pandemii. Czy po jej zakończeniu powrócimy do tolerowania martwego prawa?

Polityki rowerowej nie można realizować w oderwaniu od polityki transportowej całego miasta. Przykłady miast z dużym udziałem rowerów w ruchu pokazują, że razem z inwestycjami w infrastrukturę i promowaniem tego środka transportu konieczne jest jednoczesne ograniczanie i utrudnianie ruchu samochodowego w centrum miasta. Bez tego niemożliwe będzie osiągnięcie znacznego wzrostu liczby podróży rowerem, ponieważ w miejscach kolizji z ruchem samochodowym rowerzyści wciąż będą drugorzędnym uczestnikiem ruchu, co objawia się brakiem wydzielonej i bezpiecznej infrastruktury czy dużym czasem oczekiwania na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną. Wrocław jak dotąd nie podjął szerokich i zdecydowanych działań na rzecz ograniczania ruchu samochodowego w centrum miasta. Kiedy się to zmieni?