Dlaczego obowiązkowe kaski rowerowe dla dzieci
nie są dobrym pomysłem?
nie są dobrym pomysłem?
Chociaż trudno być przeciwnikiem używania kasków rowerowych, to wprowadzenie obowiązku ich używania jest pomysłem kiepskim. Doświadczenia zagraniczne pokazują, że nie tylko nie przyniesie to wymiernych efektów, ale jeszcze skutecznie odstraszy wielu od jazdy rowerem. Jeśli zależy nam na bezpieczeństwie młodych rowerzystów, należy podjąć działania, które sprawdziły się gdzie indziej i wiadomo o nich, że dają efekty – czyli budowę bezpiecznych tras i podniesienie efektywności edukacji rowerzystów.
Pomysł wprowadzania obowiązkowych kasków powraca co jakiś czas. Jest on chwytliwy. Kojarzy się z troską o bezpieczeństwo najmłodszych. W pierwszym odruchu trudno być przeciw. Problem jest realny. Dzieci potrzebują lepszej ochrony. Poziom bezpieczeństwa rowerzystów na polskich drogach nie jest wystarczający. Natomiast nakaz używania kasków jako antidotum na ten problem będzie jak źle dobrane lekarstwo. Nie ma twardych przesłanek za tym, że przyniesie poprawę, ale za to z całą pewnością powoduje negatywne skutki uboczne. Działanie takie może i przyniesie władzom publiczny poklask, ale z pewnością nie będzie rozwiązaniem realnego problemu.
Przede wszystkim sama sugestia: ubierz kask, a będziesz bezpieczny, jest z gruntu fałszywa. Kask to tylko kawałek styropianu na głowie, a najczęstszy statystycznie wypadek to zderzenie z pędzącym samochodem osobowym. Zamiast sugerować dzieciom, że kawałek styropianu na głowie uczyni je bezpiecznymi, o wiele efektywniej byłoby nauczyć je rozumieć zagrożenia na drodze i wskazać skuteczne sposoby ich unikania. Zamiast skupiać się na kasku, który jest de facto jedynie dodatkiem do bezpieczeństwa, należy skupić się na reformie karty rowerowej. Jest ona reliktem z PRL-u, a anachroniczne przepisy są dziś najważniejszą przeszkodą w praktycznym szkoleniu nieletnich. Trzeba zacząć realnie przygotowywać dzieci do jazdy i oczywiście zapewnić im do tego odpowiednie warunki w postaci bezpiecznych ulic i dróg dla rowerów w najbliższym otoczeniu. To jest coś, co przyniesie konkretny efekt.
Pomysłodawcy obowiązkowych kasków działają co prawda w dobrej wierze, ale nie mają żadnych twardych danych, które ilustrowałyby pozytywne i negatywne efekty ich pomysłu. Czy kraje, w których taki nakaz obowiązuje, mają lepsze efekty niż kraje, w których nie ma takich wymogów? (NIE). W oderwaniu od takiej wiedzy inicjatywę trudno traktować jako poważną. Nie wiadomo nawet, jakie jest użycie kasków przez dzieci obecnie. Bardzo prawdopodobnym jest, że kasków rowerowych nie trzeba promować ani nakazywać, ponieważ już dziś przeważająca część dzieci ich używa. O ile nie ma przykładów pozytywnych efektów nakazu jazdy w kasku, to skutki negatywne takich regulacji są dobrze znane. We wszystkich krajach, gdzie wprowadzono obowiązek kasku ruch rowerowy spadł.
Promocja kasków sugeruje nieuchronność wypadków i bardzo wysokie ryzyko urazu, a to mocno zniechęca do codziennego używania roweru. Dlatego kraje stawiające na codzienny ruch rowerowy nie nakłaniają do używania kasków. Po prostu większa korzyść społeczna jest, gdy na rowerze jeździ jak najwięcej dzieci, a nie tylko nieliczni w kaskach i ochraniaczach. Kask jest niewątpliwie konieczny do uprawiania kolarstwa, tyle że kolarze dobrze o tym wiedzą i nie trzeba ich zmuszać. W codziennej jeździe kask powinien być wyborem, a nie obowiązkiem. Przypominamy przy okazji: rząd zapowiadał publicznie deregulację, a nie kolejne obostrzenia. Jeśli ma być bezpieczniej, należy zrobić to, o czym wiadomo, że realnie poprawi bezpieczeństwo. Potrzeba dobrych tras i lepszej edukacji. Wprowadzenie obowiązkowych kasków będzie tylko wyrazem bezradności władz. Społeczeństwo i dzieci odczytają to jako smutny komunikat: „Nie potrafimy nic zrobić, żebyście mogli jeździć bezpieczniej na rowerze, to chociaż ubierzcie kaski, bo wypadek jest tylko kwestią czasu…”
Cezary Grochowski
Wrocławska Inicjatywa Rowerowa
Broszura informacyjna Europejskiej Federacji Cyklistów dotycząca kasków