Doczekaliśmy się we Wrocławiu
samochodowej masy krytycznej!

Nie ma w tym nic dziwnego. To bezpośredni skutek obecnej polityki miasta. W narracji jest ona bardzo prorowerowa i stawia na komunikację zbiorową – co drażni kierowców.  W praktyce jest wciąż prosamochodowa – co powoduje wzrost liczby aut i tym samym większe korki, a w konsekwencji, paradoksalnie coraz większe niezadowolenie kierowców.

Specjaliści od transportu miejskiego nie mają żadnych złudzeń, że jeżeli w mieście realizuje się politykę prosamochodową to w efekcie przybywać będzie aut.  Zatem korki będą coraz większe, a kierowcy będą coraz bardziej sfrustrowani i wkurzeni. Z takim zjawiskiem mamy właśnie do czynienia we Wrocławiu. Kryzys komunikacyjny w mieście się pogłębia. I coraz trudniej jest wprowadzać konieczne zmiany. Wszelkie nakierowane na tworzenie alternatywy dla samochodów działania coraz bardziej rozdrażniają kierowców, których jest coraz więcej. I mamy klasyczne komunikacyjne błędne koło!

We Wrocławiu kierowców denerwuje już niemal wszystko, z działaniami będącymi ewidentnie w ich interesie na czele. Oprócz budowy „niepotrzebnych dróg rowerowych” (rzekomo powstających ich kosztem i zawsze pustych) denerwuje ich też działanie ITS – który przyśpiesza i upłynnia ruch samochodowy, tam gdzie jeszcze to możliwe, strefy płatnego parkowania – które ułatwiają mieszkańcom parkowanie pod domem, buspasy – które zachęcają do rezygnacji z samochodu i długofalowo zmniejszają korki, niewyremontowane ulice – na których remont zabrakło pieniędzy, wydanych m.in. na wielkie inwestycje (w tym prosamochodowe), hipokryzja Prezydenta Sutryka – który czasem co innego mówi, a co innego robi, słaba komunikacja zbiorowa – której usprawnianie trwa całe lata, bo nie ma dla władz miasta realnego priorytetu, zbyt małe parkingi park and ride – co jest niezaprzeczalnym faktem, niezrozumiała organizacja ruchu – która generalnie jest po to, aby kanalizować i usprawniać ruch, wszelkie zwężanie ulic – które poprawia bezpieczeństwo i również upłynnia ruch oraz źle usytuowane progi spowalniające – które, o zgrozo, zmuszają ich do jazdy zgodnej z przepisami.

Drażni ich zasadniczo wszystko, co stoi naprzeciw ich wymarzonej wizji miasta. Wizji, w której  wszędzie można dojechać autem, po drodze pędzić ile fabryka dała, a na końcu zaparkować bez problemu za darmo. I to jest poniekąd zupełnie zrozumiałe. Wizja takiego miasta pokazana jest w każdej reklamie samochodu, którą każdy kilka razy dziennie ogląda w telewizji. A nie ma dla przeciwwagi nikogo, kto próbował by wytłumaczyć, że jest to zwyczajnie niemożliwe. I że tzw. walka z samochodami to nie jest kwestia ideologiczna, tylko że zwyczajnie w mieście jest zbyt mało miejsca, aby można te oczekiwania kierowców spełnić. Cały wielki aparat propagandowy miasta, niestety jest na tym polu wyjątkowo nieskuteczny. Nikt nie tłumaczy mieszkańcom brutalnej prawdy, że miasto prosamochodowe okazało się utopią i nowoczesny świat gwałtownie od tego odchodzi. A przynajmniej nie jest to robione w odpowiedniej skali i w odpowiedni sposób. Jednocześnie o wiele skuteczniej wychodzi Prezydentowi np. przekonanie kierowców, że Wrocław jest prorowerowy i że to rowerzyści, a nie kierowcy są priorytetem polityki miasta. Udaje się to, mimo że de facto jazda po centrum rowerem wciąż przypomina niebezpieczny tor przeszkód i nie wiadomo kiedy sytuacja się poprawi (wiadomo tylko, że na pewno nie szybko).

W uświadamianiu kierowców nie pomagają też niektóre media i opozycyjni politycy w radzie miejskiej. Po prostu na niezadowoleniu kierowców bardzo łatwo jest nabić sobie klikalność i kapitał polityczny. Fatalne społeczne skutki takiego szczucia kierowców na innych użytkowników dróg  nie maja tu żadnego znaczenia. Niestety hejt zawsze dobrze się sprzedaje i zawsze będzie ktoś, kto będzie to wykorzystywał.

W kwestii komunikacji rowerowej, kierowcy tradycyjnie są bardzo przeciwni „ścieżkom rowerowym” i ogólnie nie lubią rowerzystów. Choć jest to fałszywe myślenie, bo przecież każdy rower na mieście to potencjalnie jedno auto w korku mniej – czyli konkretna ulga właśnie dla nich, to również może to być po części zrozumiałe. Duża część naszej infrastruktury rowerowej to substandardowe pasy ruchu dla rowerów. Nie dość, że pasy takie namalowane zostały na jezdni, czyli w przestrzeni, którą kierowcy uważają za własną, to jeszcze, nie zawsze cieszą się one wielkim powodzeniem u rowerzystów. Zwłaszcza te źle zaprojektowane potrafią świecić pustkami i przemawiać przeciw polityce rowerowej. A przecież dobrze wiadomo, że zła infrastruktura to sprawdzony przepis na kłopoty. Wkurza kierowców i nie powoduje, że będzie więcej rowerzystów – czyli nie przyniesie jakiejkolwiek ulgi dla zakorkowanego miasta.

O wiele lepiej byłoby, gdyby urząd miasta zamiast kreować się jako bardzo prorowerowy zajął się czym prędzej skończeniem systemu tras w centrum Wrocławia. Tylko wtedy ruch rowerowy w mieście wzrośnie, a rowerzyści znów staną się sojusznikami władz, tak jak to było podczas ostatniej kadencji Prezydenta Dutkiewicza. Odpowiedzią na krytykę ze strony organizacji rowerowych powinno być przyśpieszenie ważnych inwestycji, a nie działania PR-owe przekonywujące opinię publiczną, że urząd robi tak dużo i jest świetnie.

Liczymy na to, że akcja kierowców uzmysłowi Prezydentowi, że to co robi zarządzany przez niego urząd jest błędnym kursem. Obecna zachowawcza polityka transportowa sprawia, że nikt nie jest i nie będzie zadowolony. Natomiast towarzyszący jej przekaz PR-owy działa na wszystkie grupy jak płachta na byka. Czas sobie zdać jasno sprawę, że miasto nie jest w stanie spełnić oczekiwań kierowców i jedyne co można zrobić to spróbować ich przekonać, że rozwój alternatywnych środków transportu leży zwłaszcza w ich interesie. Wszelkie próby działań zachowawczych – obliczonych na to, aby kierowców nie drażnić – tylko pogorszą sytuację, bo oddala się moment stworzenia dla samochodów realnej alternatywy. Bez niej korki będą tylko rosły i będzie coraz trudniej. Obwiązująca polityka mobilności, jeżeli ma zostać wprowadzona w praktyce, wymaga mądrej i profesjonalnej promocji. Inaczej zawsze spotka się z oporem społecznym. Protest kierowców to czerwona lampka, która właśnie płonie.

Cezary Grochowski
Wrocławska Inicjatywa Rowerowa